Odporność u dziecka- martwić się czy nie?

Trzylatek idzie do przedszkola, mama po wychowawczym wraca do pracy. Sielanka, prawda? Tyle że po dwóch tygodniach w przedszkolu dziecko ma katar, kaszle, gorączkuje. – Zapalenie górnych dróg oddechowych. Tydzień w domu – orzeka lekarz. A potem już z górki: zapalenie ucha, zapalenie gardła, angina, zapalenie ucha, przeziębienie… Czy tak musi być?

Musi. Zdarzają się dzieci bardziej odporne na choroby, ale regułą dla kilkulatka jest nawet 10-12 niegroźnych infekcji chorobowych w ciągu roku. Przeziębienie, zaczerwienione gardło, nawet zapalenie ucha, choć wymaga podania antybiotyku i uważnego leczenia to norma, a nie kataklizm. Zapalenie oskrzeli również nie jest niczym nadzwyczajnym u kilkulatka. Większość z tych chorób kumuluje się oczywiście na czas od października do marca – zdarza się, że dziecko więcej przebywa w domu niż w przedszkolu, i zniechęceni rodzice rezygnują z przedszkola, mając nadzieję, że w kolejnym roku będzie mniej chorować. Nadzieja jest dość złudna – przez takie drobne choroby i infekcje dziecko wykształca sobie układ odpornościowy (dojrzały jest w wieku ok. 12 lat, choć już 9-10 latek może wykazywać dużą odporność na infekcje).

Kiedy są powody do niepokoju? Póki choroby u dziecka oznaczają lekką gorączkę, katar i rozpulchnione gardło, i przy pomocy syropów i środków typu Nasivin czy Tantuum Verde da się zażegnać infekcję, nie ma powodów do niepokoju. Jeśli dziecko sporadycznie zapada przy tym na zapalenie gardła, oskrzeli czy też ucha, wymagające podania poważniejszych leków (choć niekoniecznie antybiotyków) – też jeszcze nie ma co panikować. Gorzej, gdy każda infekcja kończy się zapaleniem oskrzeli a nawet płuc, które wymagają antybiotyków a nawet hospitalizacji. Pediatrzy uważają, że jeśli dziecko częściej niż dwa razy w roku ma podany antybiotyk, trzeba wziąć je pod lupę i dokładniej przyjrzeć się przyczynom aż tak słabej odporności organizmu.

Immunolog dziecięcy, czyli specjalista od odporności dzieci, powiedział mi kiedyś, że nie da się sprawić, by dziecko mało odporne z natury przestało nagle chorować. Można jednak sprawić, by te choroby były rzadsze lub miały łagodniejszy przebieg.

W pierwszym rzędzie lekarz zapewne doradzi zaszczepienie dziecka przeciw bakteriom typu pneumokoki i meningokoki. Choć szczepionki te znane są przede wszystkim z kampanii informacyjnych z sepsą w tle, nie powinniśmy się tym sugerować. Pneumokoki są bakteriami odpowiedzialnymi za większość zapaleń bakteryjnych u dzieci – zapalenia oskrzeli, ucha, płuc. Meningokoki, choć występują rzadziej, wywołują te same choroby, tyle że o gwałtowniejszym przebiegu. Mogą również zaatakować krew – wtedy mówimy o sepsie, czyli ogólnym zakażeniu organizmu. Pediatrzy radzą rodzicom, by szczepili dzieci idące do żłobka czy przedszkola. W przypadku dzieci mało odpornych jest to naprawdę ważna rada. Niestety, na bezpłatne szczepienia mogą liczyć tylko niektóre dzieci przewlekle chore, z obniżoną odpornością na skutek np. chorób układu krążenia czy nowotworowych, niektóre wcześniaki i dzieci które zaraz po urodzeniu znalazły się na oddziałach intensywnej terapii (jeśli pozostawiło to skutki uboczne w ich rozwoju zdrowotnym).

Kolejnym krokiem w poprawie odporności jest oczywiście hartowanie dziecka. Każdy lekarz powie, że przegrzewanie dziecka, niewychodzenie z nim na dwór codziennie (z wyjątkiem dużego mrozu lub rzeczywiście porywistego wiatru) jest równoznaczne z osłabianiem odporności dziecka. Dwie godziny spaceru nawet zimą, zabawa w śniegu, deszczu – to dla dziecka zdrowie, nie zagrożenie. Latem dziecko powinno zaś przebywać na powietrzu niemal cały dzień. Również wietrzenie sypialni, dbanie o właściwy poziom nawilżenia (czyli niedopuszczanie do przesuszania śluzówek) jest ważnym elementem dbania o odporność malucha.

Czy są środki poprawiające odporność dziecka? Lekarze mówią, że tu należy zachować zdrowy rozsądek. Nie ma „syropu” na odporność. Pozytywnie działa tran, można również podawać kompleksy witamin – zwłaszcza późną jesienią i zimą jest to wskazane, byle nie przedawkować! Środki, wzmacniające odporność u jednych działają cuda, u innych – nie przynoszą żadnej poprawy. Natomiast na pewno nie warto liczyć, że odporność dziecka poprawi codzienne picie Actimelu. Koncern produkujący ten jogurt musiał już wycofać się z kampanii, która wprowadza konsumentów w błąd.

Naturalnym sposobem wzmacniania odporności dziecka są wyjazdy nad morze i w góry, również poza sezonem wakacyjnym. Natomiast medycyna ma jeden sposób, po który jednak lekarze sięgają stosunkowo rzadko – szczepionki wzmacniające odporność. To rozwiązanie dla szczególnie chorowitych dzieci, na które inne sposoby po prostu nie działają.


Anna Kozłowska

Kreator stron internetowych - strona bez programowania